Absolutny hit tego sezonu rowerowego. Stojak spod Urzędu Miejskiego. Profesjonalne wykonanie pozwala poczuć się rowerzyście spokojnym o swój majątek :)
piątek, 18 czerwca 2010
czwartek, 17 czerwca 2010
Czy to takie trudne?
Obserwując codzienne zmagania mieszkańców Złotowa z małym chodnikiem przy alei Mickiewicza, zastanawiam się, czy utrudnianie sobie życia to jakaś nasza specjalność? Popatrzcie sami. Czy rowerzyści naprawdę muszą uprawiać ryzykowny slalom wśród ludzi?
Rozwiązanie jest dość proste. Po lewej stronie od wymalowanego poziomego znaku P-23 obniżyć krawężnik i na drodze, która obecnie służy taksówkom i mieszkańcom posesji wymalować białą farbą linie ścieżki rowerowej, czyli tzw kontrpas (pas pod prąd). Wygospodarowanie 2 m na tak szerokim odcinku nic nie zmieni dla taksówek, a znacznie ulży pieszym i rowerzystom. Oczywiście pod znakiem B-2 drogowcy muszą jeszcze zamocować tabliczkę T-22 (nie dotyczy rowerów jednośladowych).
Tor przeszkód czyli jedziemy Boh. Westerplatte...
Jak przystało na rowerzystę, refleks i skupienie to podstawa, ale czy to nie przesada? Sztandarowa inwestycja miejska sprzed kliku lat. Bardzo ładnie oddzielony ruch pieszy od rowerowego. Zamiast polbruku płytki chodnikowe - brawo. Projektant nie mógł sobie jednak poradzić z pewnym szczegółem - gdzie posadowić lampy... hmmm... i wymyślił to, co widzimy na zdjęciach. W końcu rowerzystów jest najmniej, a i może się przyzwyczają. :)
Złotowskie ścieżki rowerowe czyli absurd goni absurd
Subskrybuj:
Posty (Atom)