niedziela, 4 września 2011

Prawie udana rewolucja

A więc doczekaliśmy się. Oczekiwany remont ulicy Chojnickiej zakończony. Z tej właśnie okazji postanowiłem dokonać jazdy testowej ciągu pieszo-rowerowego.

Projektanci uczą się powoli, a ich opór przed ścieżką rowerową z asfaltu jest wielki. Widać jednak drobne postępy. Na ścieżce pojawiła się tzw. marketówka, czyli kostka brukowa bez spoin. Poprawiło to nieznacznie komfort jazdy, choć do wygody oferowanej przez asfalt jest jeszcze daleko.

Niestety, nie wszędzie udało się wykonawcy dokładnie ułożyć kostkę w ciąg pieszo-rowerowym. Na pewnych odcinkach kostka faluje. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie ta fuszerka zostanie usunięta.

Już na ul. Domańskiego moją uwagę przykuło przejście dla pieszych. Jest to typowy przykład stawiania samochodu przed pieszym, czy rowerem. Na załączonym obrazku starsze małżeństwo idące nie jak projektant nakreślił, a jak rozsądek przykazał, czyli w linii prostej.
Dodatkowo przejście zostało urozmaicone niezgodnym z przepisami, wysokim krawężnikiem (dopuszczalny jest 1 cm wysokości). Standardowo przejście oznaczono znakiem pionowym D-6 zamiast D-6b, a oznakowanie poziome znakiem P-10 zamiast P-10 wraz z P-11.

Zbliżenie..

Dalej jazdę zakłócają drobiazgi w postaci niezbyt sensownie ustawionego znaku...

...a także kolejne przejazdy z za wysokim krawężnikiem.


Tu także wymalowano "zebrę" zapominając o rowerzystach.

W oddali widać także słup trakcji elektrycznej, który może stwarzać realne zagrożenie dla rowerzysty.

Na słowa uznania zasługuje fakt, iż wjazd na posesje (niestety tylko nieliczne) został wykonany tak, aby ciąg pieszo-rowerowy nie opadał gwałtownie przy każdej bramie.

Tuż przy zatoczce autobusowej znajduje się kolejny niebezpieczny element. Gwałtowne zwężenie chodnika o ponad metr (czyżby kolejny przejaw zamiłowania projektanta do kątów prostych?). A wystarczyło zrobić tak:

W okolicy cmentarza ponownie taki sam problem. Tutaj jednak projektant serwuje rowerzyście prawdziwy slalom.
Dla ułatwienia wyrysowałem, jak to powinno wyglądać :)
Tutaj także zapomniano o znakach pionowych i poziomych sygnalizujących przejazd rowerowy. Standardowo krawężniki mają po 3-4 cm wysokości. Nie trzeba chyba przypominać, że dla emeryta na rowerze odwiedzającego groby bliskich zrobienie "hopka", jak młodzież, może nastręczać pewnych trudności.

Niewątpliwym plusem inwestycji jest przedłużenie ścieżki w kierunku stacji bęnzynowej. Myliłby się jednak ten, kto uważa, że teraz to będzie już tylko z górki.
Kolejny przejazd i kolejny krawężnik. Tym razem drogowcy dali już sobie spokój z oznakowaniem. Widocznie uznali, że i tak im to nie wychodzi najlepiej :P

Tuż pod koniec mojej jazdy napotkałem kolejny krawężnik i znalazłem się przy stacji paliw.
Ech... gdyby jeszcze jakiś znak sygnalizujący, że kończąca się ścieżka wprowadza ruch rowerowy w jezdnię... np. coś takiego http://www.zm.org.pl/?a=oder_neisse-097-frankfurt&img=3.
Ominąłbym jednak pewien cud, który stał się ciałem tuż przy skrzyżowaniu z drogą do Stawnicy. Oto i on:

Bezpieczny zjazd i zjazd z drogi prowadzący do Stawnicy. A działa tak:

Do ideału brakuje mu lekkiego skosu oraz wymalowania na nim znaków P-23 w dwóch kierunkach zupełnie jak TU. W każdym razie BRAWO!

2 komentarze:

  1. Częściowo prawda (np. znaki w chodniku, słupy) ale większość to głupoty oraz uwagi i propozycje niezgodne z prawem i przepisami ruchu drogowego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli 3-4 cm krawężniki przy przejściach dla pieszych są zgodne z prawem?

    OdpowiedzUsuń