piątek, 14 stycznia 2011

Iluzja praworządności na 77400.pl

Od jakiegoś czasu obserwuję nowy serwis internetowy, aspirujący do roli lokalnego piewcy prawdy wszelakiej, zwłaszcza politycznej. Nie da się ukryć, że mieszkańcom Powiatu Złotowskiego potrzebny jest serwis internetowy zajmujący się kompleksowo zagadnieniami życia społecznego, który stanowiłby konkurencję dla internetowego medium tygodnika "Aktualności Lokalne". Pytanie tylko, czy www.77400.pl to najlepsze, co mogło się pojawić?

Pierwszy rzut oka - system CMS Joomla! Darmowy, dość skomplikowany dla początkujących, ciężki dla serwera, ale dający wiele możliwości. Zważywszy, że strona ma dość prostą strukturę, a raczej nie ma jej w ogóle, należało odpuścić sobie joomlę i skorzystać z prostszego systemu.

Co do wyglądu - wciąż przecieram oczy ze zdumienia. Twórca szablonu na pewno żałuje, że udostępnił go na licencji GPL. Widziałam ten szablon wiele razy na wielu stronach opartych na joomla i nigdzie jeszcze nie był tak zdeformowany. Wstępy artykułów nie mieszczące się w obszarze treści, banery wyłażące z lewej kolumny, moduł sondy wciśnięty w pozycję "top", gdzie filmik z YouTube zajmuje 75% szerokości, a do tego nieumiejętne korzystanie z edytora wbudowanego w panel administracyjny, stąd koślawe formatowanie tekstów i zdjęcia rozsypujące układ artykułu. Twórca strony najwyraźniej nie ma żadnego poczucia estetyki, ani nawet minimalnej wiedzy o tworzeniu stron internetowych, a przyznaje sobie prawo do krytykowania strony Urzędu Miejskiego, która jest całkiem dobrze dopracowana.

W artykule pod mylącym tytułem "Filozofia taniego urzędu" autor lekkomyślnie ocenia kolorystykę szablonu, doszukując się w nim odniesień do walorów miasta. Cóż, gdyby zechciał przyjrzeć się dokładnie, dostrzegłby w narożnikach modułów motywy jesiennych liści, co od razu nasunęłoby skojarzenie z odpowiednią porą roku. Obecny kolor, niebieski, z motywem płatków śniegu, ma z kolei odpowiadać aktualnej porze, czyli zimie. Nietrudno się domyślić, że istnieją jeszcze szablony wiosenny i letni. W okolicach wakacji, zapewne w związku z testami strony, można było zaobserwować również szablon żałobny. Taki zestaw szablonów trudno znaleźć za darmo w sieci. I warto było podnosić lament?

Autor sugeruje ponadto, że całość wykonania strony, włącznie z instalacją oprogramowania CMS na serwerze, wykonała spółka Leszczyńscy s.c. Ze stopki to nie wynika. Jakie więc były podstawy takiego twierdzenia? Czy autor zadał sobie trud, aby zapytać o to w Urzędzie? Przecież od listopada posiada legitymację prasową, prawda? A Prawo prasowe go nie obowiązuje? Art. 12 ust. 1 - Dziennikarz jest obowiązany zachować szczególną staranność i rzetelność przy zbieraniu i wykorzystaniu materiałów prasowych, zwłaszcza sprawdzić zgodność z prawdą uzyskanych wiadomości lub podać ich źródło. Czy autor sprawdził zgodność z prawdą swoich twierdzeń?

Kolejny problem - dość poważny. W artykule z dnia 30 listopada 2010 r. ktoś (bo brakuje podpisu, jak zresztą w większości tekstów) pochwalił się, że strona została wpisana do rejestru dzienników i czasopism. To bardzo dobra wiadomość, że po co najmniej czterech miesiącach funkcjonowania strony, jej właściciel postanowił uregulować prawnie jej istnienie. Ma to jednak swoje konsekwencje, bowiem art. 27 ust. 1 ustawy - Prawo prasowe nakazuje w widocznym i zwyczajowo przyjętym miejscu umieścić nazwę i adres wydawcy lub innego właściwego organu, adres redakcji oraz imię i nazwisko redaktora naczelnego, miejsce i datę wydania, nazwę zakładu wykonującego dany druk prasowy, międzynarodowy znak informacyjny, bieżącą numerację. Zgodnie z orzecznictwem przepis ten dotyczy również stron internetowych w zakresie możliwym do zrealizowania ze względu na specyfikę tego medium. I dalej - art. 49 Prawa prasowego - Kto narusza przepisy art. 3, 11 ust. 2, art. 14, 15 ust. 2 i art. 27 podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności. A tu wciąż nie wiadomo, kto jest wydawcą, jaki jest adres redakcji, ani kto jest redaktorem naczelnym. Czy doczekamy się stosownych informacji?

2 komentarze:

  1. ...aleś pojechał! Ale co prawda to... prawda!

    OdpowiedzUsuń
  2. Na szczęście autorzy zwracają uwagę na to co pisze się do nich w mailach.

    OdpowiedzUsuń